Gończy Polski – Czarna esencja łowów

Wciąż odwlekałem napisanie artykułu o tej rasie. Było to spowodowane ogromem emocji które nawet dziś wracają do mnie z ogromną siłą na samą myśl o opowieściach moich krewnych których słuchałem z otwartymi ustami ,wtulony w ciepły zapiecek leśniczówki. Opowieści o psach odważnych do szaleństwa, wiernych i oddanych jednej tylko profesji – łowom na czarnego zwierza.

,,Z oddali niósł się huk niemieckich dział które wciąż odszczekiwały się zajadle w agonii umierającej obrony znienawidzonego okupanta. Wojenna pożoga szalejąca na Polskich ziemiach miała się ku końcowi. W wiosce położonej w głębi lasów na granicy województwa kieleckiego i częstochowskiego panował głód. Całą żywność zbierali albo Niemcy albo partyzanci. Na wojnie trudno czasem rozpoznać kto jest przyjacielem a kto wrogiem.
Zima była bardzo ciężka a przednówek wciąż obfitował w szarugi i co rusz skuwał mrozem okoliczne bagna.

Pod wielkim dębem opodal niedostępnych trzęsawisk buchtowały dziki w poszukiwaniu żołędzi , ot kilka przelatków odpędzonych przez prośną samurę która udała się na poszukiwanie barłogu, gdzie wkrótce pojawi się nowe pokolenie , ubrane w pasiaste mundurki.

Wataha nie przypuszczała że niebezpieczeństwo jest tuż,tuż…. W rozwidleniu mocarnych konarów dębu siedział zziębnięty człowiek z dziwnym przedmiotem w dłoniach. Ni to pistolet , ni to strzelba.

Samopał własnej konstrukcji pozwalał przeżyć całej rodzinie w trudnym wojennym czasie , a wielowiekowe tradycje polowań i znajomość okolicznych lasów nie jeden raz ratowała życie. Broń którą wcześniej posiadał legalnie jako leśniczy skonfiskowali Niemcy, ale nie mogli zabrać tego co najważniejsze – myśliwskiej duszy.

Kiedy dziki zbliżyły się do pnia na odległość kilku metrów huk wystrzału zawtórował niemieckim armatom. Dziki rozbiegły się we wszystkie strony , a z drzewa z jękiem spadł na ziemię ów człowiek. Niestety , dotąd niezawodna broń odmówiła posłuszeństwa. Gazy prochowe rozerwały prowizoryczny zamek a żelazo z całym impetem uderzyło w twarz i prawe oko myśliwca.

Zaniepokojona rodzina poszukiwała nieszczęśnika dwa dni. Znalazł go nieprzytomnego pies wzięty z obejścia który uwiązany na postronku doprowadził do miejsca gdzie wydarzyło się nieszczęście. Pies który przywędrował w te okolice z wozami cygańskimi jadącymi z pod Przemyśla.. Czarny niczym smoła roztopiona w ogniu, z czerwonymi podpaleniami na łapach ,kufie i ogonie.

Myśliwy przez kilka miesięcy leczył rany. Pozostała zgruchotana kość policzkowa i nos, wypalone prawe oko i straszne blizny do końca życia przypominające o przygodzie. Nie potrafił już strzelać.

Ale wciąż miał psa. I tak zaczęła się prawdziwa współpraca i prawdziwe łowy. Wiele dzików wypracował czarny przyjaciel myśliwego. Wybierał z watahy jednego średniego przelatka , osaczał i głosił niejednokrotnie klika godzin nim nadszedł myśliwy z rohatyną i kordelasem. Łowy były bardzo niebezpieczne ale niezwykle skuteczne…”

Wiele takich opowieści wciąż żyje w mojej duszy i kiedy czekam na czarnego zwierzą nocą przy księżycu potęgują moje emocje. Dziś mam sztucer z lunetą a ze starego i zardzewiałego kordelasa powstał nóż myśliwski ukuty ręką kowalskiego mistrza. Tylko napis na ostrzu przypomina o tamtych trudnych czasach gdzie walka o życie była codziennością a uczucie głodu tak powszechne jak dziś poczucie sytości.

Podania te uzmysławiają mi jakie było polowanie w tamtych czasach i jak bardzo się ono zmieniło w ciągu tylko jednego pokolenia.

Ale psy wciąż są z nami a Gończy Polski na pewno zasługuje aby znaleźć się w pierwszej piątce najbardziej pożądanych ras w rodzimych łowiskach.

Przyjrzyjmy się zatem rasie bardzo polskiej , naszej , i związanej z najtrudniejszymi dziejami kraju w którym kliku zapaleńców nie pozwoliło aby inni zapomnieli o tym , że psy były zawsze naszą nieodłączną tradycją.

Jeśli chodzi o historię rasy to wręcz doskonale została ona opisana na stronie miłośników Gończego Polskiego i z mojej strony niewiele jestem w stanie dodać a tylko przed autorami zdjąć z pokorą mój myśliwski kapelusz.

Warto natomiast trochę podyskutować o użytkowości , właściwej selekcji oraz szkoleniu.

Na wystawach i konkursach pojawia się bardzo wiele Gończych Polskich. I to bardzo dobrze. Im liczniejsza grupa ludzi i psów , tym łatwiej wyselekcjonować te które naprawdę nadają się do miana psa użytkowego. Nie od dziś wiadomo że żadna sztuka zdobyć najwyższe laury na wystawie kiedy pies jest jedynym przedstawicielem rasy. Ale kiedy konkurencja jest wysoka – o dobre lokaty trudno. Chciałbym wierzyć głęboko że sędziowie oceniający eksterier również są myśliwymi , hodowcami i wiedzą jak powinien wyglądać użytkowy pies myśliwski. Co do konkursów dzikarzy – tutaj wychodzi szydło z worka. Zagroda weryfikuje pasję , umiejętność pracy dolnym i górnym wiatrem oraz posłuszeństwo , a ścieżki tropowe definiują te psy które w tej dziedzinie również są uzdolnione.

Ale powiedzmy sobie szczerze i otwarcie. Jeśli myśliwy chce nabyć naprawdę użytkowego szczeniaka to wybór jest tylko jeden – zawodowi podkładacze którzy polują z gończymi. To polowanie zbiorowe w ilości kilkudziesięciu na przełomie dwóch , trzech lat pozwala wyodrębnić najlepsze psy ze złaji. Te zbyt agresywne , lękliwe , z brakiem orientacji w terenie i zbyt duże odpadną bardzo szybko. Zostaną tylko te najbardziej odporne, posłuszne , z właściwym gonem i umiejętnością poszukiwania. Bo choć w kynologii największym wrogiem jest ekonomia , tak w tym przypadku bardzo ona nam sprzyja. Dlaczego? Bo zawodowców z punktu widzenia użytkowości nie stać na słabe i cherlawe psy a tym samym robią oni najlepszą pracę i zarazem prasę dla tej rasy.

Wszyscy krzykną zgodnym chórem – jakie to brutalne! Tak , jest to brutalne. Ale w przyrodzie nie istnieje takie słowo. To tylko ludzie je wymyślili aby skomplikować wiele rzeczy które kiedyś były proste. Jeśli istnieje lepszy sposób na wyodrębnienie naprawdę użytkowych psów i dopuszczenie ich do rozrodu i hodowli – chciałbym go poznać.

Kiedy prowadzę rekrutację na stanowisko gdzie wymagana jest płynna znajomość języka angielskiego – otrzymuję bardzo wiele C.V. Ale kiedy przez telefon proszę o opowiedzenie dnia wczorajszego po angielsku – w większości przypadków nawet nie usłyszę I’m sorry . Rozumiem że ludzie walczą o pracę – ale ja również mam swoją odpowiedzialność. Muszę znaleźć dobrego pracownika.

Więc kiedy szukamy użytkowego Gończego Polskiego warto porozmawiać z właścicielem hodowli – niestety z psem porozmawiać nam będzie trochę trudno… Gdzie ostatnio polował , jakie miał sukcesy , trofea. To bardzo prosta komunikacja która może zaoszczędzić nam i psom bardzo wielu nieprzyjemności w późniejszym czasie.

Wielu myśliwych pyta mnie często jak wybrać najlepszego szczeniaka z miotu? Cóż , przyznam się szczerze że nie mam na to recepty – może dlatego że nigdy nie byłem hodowcą i nie sprzedawałem szczeniaków a wiele krążących sposobów wyboru szczeniaka uważam za dobry żart opowiadany przy kieliszku nalewki.

Zawsze uczulam jednak aby unikać szczeniaków zbyt dużych – duży pies zawsze będzie lękliwy. Nie należy kupować szczeniaków po siodłowatych sukach , o zbyt krótkich kufach i koślawych łapach. Wadą jest również zbyt ,,rozjechana ‘’ stopa , gdzie palce nie trzymają się razem. Warto zwrócić również uwagę na oczy, aby dolne powieki nie były zbyt obwisłe. Tak czy owak bardzo wiele zależy od nas i naprawdę warto zabrać kogoś kto zna się na hodowli kiedy jedziemy po szczeniaka. Pamiętajmy że jest to wybór na średnio 10 lat a schroniska pękają w szwach od psów które przecież były takie śliczne jako szczeniaki i w zamyśle miały być tak doskonałe jako już dorosłe czworonogi. Jak więc powinien wyglądać Gończy Polski?

Pies średniej wielkości , raczej mocnej budowy ale niezbyt muskularny, łapa prosta , o szerokiej klatce. Kufa długa z wyraźnym dużym wietrznikiem i średnimi faflami. Oczy głęboko osadzone , nie wypukłe , powieki przylegające. Okrywa włosowa gładka , przylegająca i z połyskiem na sierści. Jeśli chodzi o kolor dominują psy czarne z czerwonymi znaczeniami na łapach , kufie i ogonie. Ale zdarzają się również brązowe i rude. Pamiętajmy że bardzo ceniony przez niektórych rudy Gończy Polski na zbiorówkach powinien biegać w kamizelce , gdyż ktoś nieopatrznie może pomylić go z lisem. Pies bez wątpienia o harmonijnej i pięknej sylwetce, a wszystko co ją zaburza i rzuca się w oczy uznał bym za wadę z punktu widzenia eksterieru.

Pisząc początek tego artykułu przytoczyłem opowieść słyszaną wielokrotnie jako dziecko. Celem moim było uzmysłowienie czytelnikom że Gończy Polski był zawsze psem myśliwskim użytkowym , psem walecznym i niezwykle żywotnym . Był hodowany po to aby polować i zdobywać pożywienie dla swoich właścicieli. Nie jest to pies na kanapę i do trzymania w małych mieszkaniach. Robimy wtedy krzywdę i sobie i psu. Oczywiście to przyszli właściciele zdecydują w którym kierunku będą szkolić swojego gończego i w jaki sposób będą z nim polowali. A pies ten nadaje się tak naprawdę do każdego rodzaju polowania – wszystko zależy tylko od nas.

,,Kiedy skończyła się wojna mój daleki krewny wciąż polował ze swoim gończym. Niestety , nie podobało się to ówczesnej władzy i pewnego razu dwa ułazy i czarna wołga zjechały pod skromną chatkę pod lasem . Wuja nie było w domu a gończy szczerząc kły nie chciał wpuścić obcych i złych ludzi. Strzał z TT-etki zakończył życie psa któremu człowiek zawdzięczał tak wiele. Kiedy wrócił do domu pochował go pod jabłonią opodal domu – przysięgając zemstę. Przez wiele lat w tamte okolice nie zapuszczał się żaden partyjny dygnitarz . Ludzie powiadali że człowiek o strasznej, zmasakrowanej twarzy z dwoma czarnymi psami przy nodze przemyka się na skraju bagien ukrywając sobie tylko znane tajemnice w leśnych ostępach….”

Charyzmat informuje, że świadcząc usługi korzysta z technologii przechowującej i uzyskującej dostęp do informacji w urządzeniu końcowym użytkownika, w szczególności z wykorzystaniem plików cookies. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na ich używanie.zamknij