Urodziłem się w porze rykowiska jeleni w latach które dziś wspominamy w mediach społecznościowych ,,kiedyś było jakoś fajniej”. Jako mały chłopiec ze względu na chorobę i bardzo ścisłą dietę nie mogłem wyjeżdżać na żadne kolonie , obozy harcerskie i inne ekscytujące eventy. Ale wielka żądza przygód wciąż pchała mnie wszędzie tam gdzie była przyroda i były zwierzęta. Całe dnie spędzałem na włóczęgach z psem w obrębie kilku kilometrów wokół swojego domu obserwując przyrodę , a noce spędzałem na czytaniu książek. Obowiązkowe lektury to przygody Tomka Wilmowskiego, literatura Wiesława Wernica, Karola Maya, Zbigniewa Nienackiego, małżeństwa Centkiewiczów, Longina Jana Okonia i wielu innych autorów. To książki kształtowały moją wyobraźnie i system wartości. Wyobraźnie rozbudzały przygody Indian północnoamerykańskich , podróżników w dalekich i nieznanych krajach oraz wojenne dzieje naszej ojczyzny. Może trudno to sobie wyobrazić ale w telewizji był jeden program więc Biblioteka Miejska była prawdziwym oknem na wielki świat. Miałem bardzo wiele szczęścia . Moi dziadkowie ze strony matki mieszkali w leśniczówce. Trzy pokolenia leśników i myśliwych kultywowało tradycje kynologiczne.
Kiedy miałem lat dziesięć również ojciec zaczął polować i to była dla mnie pełnia szczęścia. Tak zaczęła się moja życiowa przygoda z psami myśliwskimi. Już jako kilkunastoletni chłopiec ułożyłem pierwszego wyżła . Oczywiście wszyscy którzy pamiętają tamte czasy wiedzą że wtedy psów się nie układało. Wtedy psy się selekcjonowało. Takie które nie spełniały oczekiwań na polowaniu trafiały w najlepszym razie w ręce nie myśliwskie. Podobnie było z pierwszym wyżłem który mając kilkanaście miesięcy nie przejawiał zainteresowania polowaniem. Ale po moim szkoleniu nawróciłem go na właściwe tory i długie lata przepolował szczęśliwie że swoim panem. W tamtych czasach to wszystko co opisałem po wyżej było tylko pasją. Wielką , ogromną pasją , sposobem na życie pod kątem którego podporządkowywałem niemal wszystko. Ale nie zaniedbywałem swojej edukacji wiedząc że pasja kosztuje. I to nie mało. Wbrew życzeniom moich rodziców i krewnych nie podjąłem nauki w technikum leśnym które było przedsionkiem do pracy w Lasach Państwowych. Wiele czynników się na to złożyło, dziś w głównej mierze myślę że wygrała młodzieńcza fantazja odziedziczona po słowiańskich przodkach nad matematyczną rozwagą. Musiałem posiadać własne pieniądze więc w wieku lat siedemnastu miałem już własną prace. Kończąc szkołę średnią w systemie wieczorowym – jednocześnie pracując zawodowo- kontynuowałem naukę na Politechnice Częstochowskiej na wydziale Zarządzania i Marketingu. Mając lat osiemnaście zdaję egzaminy wstępne do PZŁ i wstępuję w szeregi myśliwych. Kończąc Politechnikę tytułem magistra jedocześnie zdaję egzaminy selekcjonerskie w PZŁ. Wciąż wspinając się po szczeblach kariery, pracuję w światowych korporacjach , na początku z branży FMCG , później w branży medycznej. Znowu mam szczęście. Dzięki takiej pracy zwiedzam sporo ciekawych zakątków świata , bardzo wiele się uczę i poznaję ogromną rzeszę niezwykłych ludzi. W roku 1998 trafia w moje ręce zupełnie przypadkowo posokowiec hanowerski. Były to czasy kiedy internet dopiero raczkował, komórki były wielkim luksusem a posokowiec nie do końca był rasą rozpoznawalną w moich stronach. Szukałem pomocy w literaturze i powstających forach internetowych nie mając pojęcia jak powinno się układać posokowca , tym bardziej dorosłego. Szczęście nadal mnie nie opuszczało. Znowu znalazłem ludzi którzy mi bardzo pomogli merytorycznie. Wspomnę tylko nielicznych takich jak Pan Wojciech Galwas Prezes Polskiego Klubu Posokowca , Pan Józef Fox z Niemiec mający wieloletnie doświadczenie z posokowcami hanoverskimi czy mój wielki przyjaciel Leszek Ciupis, rusznikarz i zapalony psiarz który zaraził mnie śmiertelnie pracą na tropie. Leszek ze swoim springer spanielem przez kilka lat wygrywał większość konkursów w konkurencji tzw. ,,starej farby” . Do dziś wielokrotnie wymieniamy doświadczenia w dziedzinie kynologii i broni myśliwskiej. Dziesięć lat pracy z posokowcem , ogrom przygód we dnie i w nocy skutkował zebraniem bardzo wielu własnych doświadczeń . Nie było by tego wszystkiego bez najważniejszych osób w moim łowiectwie. Mojego ojca który mnie wciąż wspiera i pomaga oraz mojej żony która to wszystko do dziś akceptuje. Bez tych dwóch osób było by mi niezwykle ciężko. W 2012 roku rozstaję się definitywnie z wielkimi korporacjami i zakładam własną Szkołę Psów Myśliwskich Charyzmat. W tym samym roku mój posokowiec Ali przechodzi za tęczowy most… Sprowadzam z Czech szczeniaka posokowca hanowerskiego Art Zidana z którym za dwa lata wygrywam Międzynarodowy Konkurs Posokowców w Jeleśni… To już 10 lat istnienia szkoły i 30 lat w PZŁ. Czas płynie nieubłaganie ale pamiętać należy iż nie jest to dane każdemu… Obecnie po sześciu latach pracy z psami nie tylko myśliwskimi, zróżnicowanymi pod kątem ras , płci , wieku , predyspozycji i preferencji, napisaniu ponad trzydziestu artykułów na tematy kynologiczne, wzięcia udziału w projekcie książki Łowiectwo – Tradycje, Prawo, Zwierzyna gdzie opracowałem rozdział na temat kynologii chciałbym się poczuć jako człowiek który posiadł wiedzę niezbędną do pracy ze zwierzętami… Ale nic bardziej mylnego. Każdy pies jest inny, zawsze mamy inne okoliczności i z innymi doświadczeniami się zderzamy. A to wciąż uczy pokory , ciągle pomimo sporej ilości zwycięstw ponoszę bolesne porażki. Tak już jest …myślę że na każdej drodze życiowej i zawodowej , ważne abyśmy zawsze umieli wyciągać właściwe wnioski i nie tracili ducha. Abyśmy umieli się podnosić i przechodzić od porażki do porażki bez utraty entuzjazmu. Zapraszam wszystkich na swoją stronę , wszystkich którzy chcą poznać najstarsze sposoby komunikacji ze zwierzętami , poparte nowoczesną wiedzą i wieloletnim doświadczeniem , wszystkich którzy zechcą uczestniczyć w magicznej podróży z przeszłości w teraźniejszość. Pamiętajmy że pomimo iż dziś mamy smartfony , elektryczne samochody, drony i wiedzę w internecie , nie możemy zapominać skąd pochodzimy i kim jesteśmy. Nie odcinajmy się od naszej przeszłości i patrzmy odważnie w przyszłość wraz z naszymi czworonożnymi przyjaciółmi.
Jarosław Pełka