Pies myśliwski w domu –pierwsze doświadczenia.

Czas mija , nasz pupil nabiera sił , masy mięśniowej i…nowych doświadczeń. Najważniejszą częścią rozwoju naszego psa myśliwskiego jest takie sterowanie wydarzeniami aby doświadczenia które zbiera przygotowywały go do pracy w łowisku. Innymi słowy wiele codziennych czynności które wykonujemy w towarzystwie naszego psa może i powinno kształtować zachowania które będą procentować w późniejszym łowieckim życiu.
Trzydzieści procent psów które obserwowałem miały większy lub mniejszy problem z akceptacją dźwięków o charakterze nagłym. Mam tutaj na myśli wszelkiego rodzaju hałasy które zupełnie w sposób nieoczekiwany zaatakowały narządy słuchu psa. I nie ma tutaj znaczenia czy jest to klaśnięcie w dłonie , czy wystrzał z dubeltówki. Po prostu wszystkie psy należy stopniowo przyzwyczajać do tego typu dźwięków. Część psów bardzo szybko zaakceptuje takie dźwięki a inna część nigdy nie przyzwyczai się do huku. Te psy nie powinny być rozmnażane.
Szalenie ważną rzeczą jest gdzie i w jakich okolicznościach chcemy przyzwyczajać psa do hałasu. Należy przyjąć zasadę że każde zwierzę będzie kojarzyło dźwięk i zapach z miejscem.
A więc jeśli na pierwszym spacerze w lesie od razu wystrzelimy psu nad głową to nie tylko nie będzie chciał wrócić w to miejsce , ale sam widok strzelby , lub zapach naszego ubrania w którym wtedy byliśmy będzie budził u niego lęk.
Aby uniknąć tego typu niepożądanych skutków naszej ingerencji w edukację psa , należy przyzwyczajać psa do tego co nieprzyjemne w najprzyjemniejszych dla niego warunkach.
Jeśli pies mieszka z nami w domu i czuje się tam pewnie i komfortowo , od najmłodszych lat starajmy się aby pies przywykł do nagłych zjawisk akustycznych.
Z jednym ze swoich psów miałem taki właśnie problem. Pies wykazywał od szczeniaka raczej bojaźliwe usposobienie , wszystko co nagłe powodowało albo ucieczkę , albo reakcje lękowe.
Strasznie mnie to martwiło więc postanowiłem wyleczyć jego psychikę. Wiedziałem że jest to niezwykle trudne ale możliwe. Zastosowałem taktykę podobną jaką kiedyś zaaplikowałem sobie. Jako mały chłopiec strasznie bałem się ciemności. Śniły mi się koszmary i za żadne skarby nie chciałem iść na przykład do ciemnej piwnicy ponieważ pokonanie odległości w ciemnościach do włącznika światła było dla mnie jak złapanie kobry gołymi rękami w koszyku zaklinacza.
Kiedy już ukończyłem osiemnaście lat zacząłem intensywnie polować w nocy przy pełni księżyca. Choć wiele razy serce ze strachu omal nie połamało mi żeber tłukąc się tak że ptaki budziły się ze snu , to po wielu latach strach minął.
Podobnie było z moim psem. Nie możemy od razu przyjmować że mały szczeniak ma być odważny i nie bać się niczego. Wbrew pozorom mamy bardzo wiele do zrobienia aby wychować psa odważnego i możemy bardzo wiele zepsuć aby z dobrego genetycznie psa uczynić zestresowanego frustrata niezdolnego do polowania.
Kiedy mój pupil rozkładał się do snu na dywanie przed telewizorem ja włączałem kino domowe na którym zaczynałem oglądać filmy wojenne ze scenami batalistycznymi. Powoli co pięć minut zwiększałem natężenie dźwięku. Oczywiście pies się budził , rozglądał się po pokoju zdziwiony że dźwięki płyną z różnych stron , ale widząc że ja siedzę spokojnie w fotelu , kładł się spać. Więc znowu robiłem głośniej… Na koniec seansu w pokoju było tak głośno że na drugi dzień moja sąsiadka pytała czy wszystko w porządku. Zawierając to wszystko w punktach mamy znowu proste zasady.
1. Oswajamy psa z tym co nieprzyjemne w najprzyjemniejszym dla niego otoczeniu.
2. Nie okazujemy żadnych uczuć w trakcie oswajania psa – nie głaskamy , nie nagradzamy ani też nie ganimy. Nie przywołujemy jeśli ucieknie lecz przerywamy proces. Musimy być zupełnie obojętni. Bardzo często pies może zrozumieć opacznie nasze reakcje.
3. Robimy to stopniowo im dłuższy czas jaki mamy do dyspozycji – tym lepiej. Pamiętajmy że niektóre rasy psów dojrzewają bardzo późno.
4. Nigdy nie możemy dopuścić aby pies skojarzył że my generujemy to co dla niego nie miłe za wyjątkiem sytuacji kiedy świadomie chcemy go ukarać.

Oczywiście nie możemy się ograniczać tylko do naszego domu czy mieszkania ale warto wykorzystać każdy moment aby nauka była przyjemna i jak najbardziej efektywna. Na spacery zabierajmy naszego przyjaciela na przykład pod most kolejowy. Oczywiście stopniowo , na smyczy podprowadzamy psa jakieś kilkaset metrów do mostu kiedy jedzie pociąg. I każdego dnia bliżej . Pamiętajmy o obojętnym zachowaniu. Pies , jeśli się wystraszy , pierwsze co zrobi to spojrzy na nas. Jeśli zobaczy nasze obojętne zachowanie , uspokoi się. Warto również wykorzystać wizyty na strzelnicy . Oczywiście na początek pięćset metrów od strzelnicy to optymalny dystans na spacer. Nie strońmy także od koncertów , imprez plenerowych gdzie jest dużo ludzi , a także zatłoczonych centrów miast. Wszystkie te doświadczenia spowodują że pies właściwie przez nas prowadzony już w młodym wieku nie będzie wykazywał strachu.
Odradzam kategorycznie w początkowym okresie życia psa – do pięciu miesięcy- używanie jakichkolwiek ładunków pirotechnicznych i broni palnej w bezpośredniej bliskości szczeniaka. W tym przypadku za bezpośrednią odległość uważam 150 metrów. Pamiętajmy że wybuch oprócz fali dźwiękowej , powoduje fale uderzeniową oraz generuje zapach . Suma tych czynników bardzo często jest dla psa bardzo trudna do zaakceptowania i bywa że proces działa destrukcyjnie na psychikę .
Jeśli chcemy aby nasz pies oprócz szkolenia typowo łowieckiego był spokojnym , zrównoważonym kompanem , starajmy się pokazywać wszystko to z czym może się spotkać w życiu. Pamiętajmy o wszystkich zmysłach psa którymi widzi on świat , a więc o zmyśle powonienia , słuchu i wzroku. Zmysł dotyku i smaku będziemy wykorzystywali raczej dla swoich celów. Jak bardzo pies sugeruje się zmysłem węchu niech świadczy fakt że jako dwunastoletni dzieciak pewnego razu odwiedziłem swoją matkę w szpitalu. Jaki zapach panował dwadzieścia pięć lat temu w szpitalu każdy wie. Kiedy wszedłem na podwórko w odświętnym ubraniu i chciałem pogłaskać mojego ulubionego wyżła ten ni stąd nie zowąd warknął i ugryzł mnie w dłoń. Krzyknąłem wtedy z bólu i złości na psa. Ten zwinął się mi pod nogami i zaczął machać skopiowanym ogonem , patrząc z przeprosinami w oczach. Poznał mnie dopiero po głosie. Zapach szpitala jakim było przesiąknięte moje ubranie kojarzył się mojemu psu z zapachem weterynarza który niechybnie wbije strzykawkę w jego szyję. Wolał się asekurować zębami. Dlatego też nie obwiniajmy czworonoga za reakcje których nie rozumiemy , lecz starajmy się nauczyć jego sposobu patrzenia na świat. Tylko wtedy będziemy mogli skutecznie rozwijać te cechy które będą nam pożądane na polowaniu.

Charyzmat informuje, że świadcząc usługi korzysta z technologii przechowującej i uzyskującej dostęp do informacji w urządzeniu końcowym użytkownika, w szczególności z wykorzystaniem plików cookies. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na ich używanie.zamknij